Zrzucić kamienny pancerz. Martyna Kander o kostiumach do premiery „Króla Rogera” w Operze Nova

Zrzucić kamienny pancerz. Martyna Kander o kostiumach do premiery „Króla Rogera” w Operze Nova

Zrzucić kamienny pancerz. Martyna Kander o kostiumach do premiery „Króla Rogera” w Operze Nova

Zrzucić kamienny pancerz. Martyna Kander o kostiumach do premiery „Króla Rogera” w Operze Nova

Zrzucić kamienny pancerz. Martyna Kander o kostiumach do premiery „Króla Rogera” w Operze Nova

Zrzucić kamienny pancerz. Martyna Kander o kostiumach do premiery „Króla Rogera” w Operze Nova


O kamiennym świecie Rogera, złotych detalach niczym z Bizancjum i o tym, jak ubrać duchową przemianę w materię tkaniny - rozmawiamy z MARTYNĄ KANDER, autorką kostiumów do opery „Król Roger” Karola Szymanowskiego w reżyserii Roberta Bondary. Premiera w Operze Nova już 8 listopada!

Jak ubrać w kostiumy inscenizację, która nie przenosi nas w konkretny czas i miejsce?

Musieliśmy odpowiedzieć sobie na pytanie: Z jakiego świata Roger ucieka? To świat skostniałych zasad - i chcieliśmy, by było to czytelne dla współczesnego widza. Kamień stał się głównym elementem scenografii Diany Marszałek i ten motyw przeniosłam również na kostiumy. W strojach chóru, nawiązujących między innymi do kościelnych sutann, pojawiają się nadruki kamiennych faktur – symboliczna „sztywność” zasad. Ta symbolika dotyczy nie tylko estetyki kostiumów, lecz również ograniczeń, które wpływają na Rogera i jego ciało.

W Pani projektach często widać dbałość o detale. Jakie inspiracje odnajdzie tym razem uważny widz?

W kostiumach subtelnie wplecione są elementy inspirowane estetyką bizantyjską – ukryte w kamiennej strukturze tkanin. W pierwszym i drugim akcie dominuje odcień starego złota. W trzecim - gdy następuje uwolnienie ze skostniałego świata - pojawiają się kolory neutralne, organicznie bliskie ciału.

Fot. Simona Skrebutėnaitė

Czy podczas projektowania słucha Pani muzyki kompozytora, do dzieła którego tworzy Pani kostiumy?

Nastrój, jaki buduje muzyka, jest punktem wyjścia. Czytamy libretto, słuchamy wizji reżysera, ale jeśli kostium nie współgra z muzyką - nie zadziała na scenie. Dlatego zawsze, gdy projektuję, słucham muzyki opery bądź baletu, do których tworzę. W przypadku „Króla Rogera” Karola Szymanowskiego dźwięki pierwszego aktu odsyłają do sfery sacrum, dlatego wiedziałam, że muszę stworzyć kostiumy oddające wspólnotę kościelną - zwłaszcza że scenografia jest bardzo umowna i nie ma fizycznie zainscenizowanej świątyni. Gdyby muzyka była inna, kostiumy też wyglądałyby inaczej.

Fot. Simona Skrebutėnaitė

Która z postaci opery Szymanowskiego okazała się dla Pani szczególnie inspirująca - tytułowy Roger, Roksana, a może tajemniczy Pasterz?

Roger i Roksana - oboje przechodzą przemianę. Zależało mi, by widzowie uwalnianie tych postaci - zmianę stosunku do życia - zobaczyli ją również w ich kostiumach. Roksana ma trzy suknie: pierwsza z nich jest jak sarkofag - chciałam, aby bardzo sztywne gorsety dosłownie formowały sylwetki solistek, wcielających się w tę rolę. Podobnie jest z kostiumami dla chóru - w pierwszym i drugim akcie kobiety mają ograniczone ruchy rąk. To celowy zabieg, który pozwala ukazać przemianę świata. Dla mnie to bardzo ciekawe doświadczenie: przy reżyserze jakim jest Robert Bondara, dla którego ruch sceniczny jest naturalnym językiem ekspresji, stworzyć kostiumy ten ruch ograniczające. W pracy kostiumografa to rzadko się zdarza.

Fot. Simona Skrebutėnaitė

Jak zachowuje Pani spójność między kostiumami chóru, baletu i solistów?

Kostiumy pokazują przemianę zarówno bohaterów, jak i całego świata. W pierwszych aktach - poza Pasterzem i jego świtą - stroje są ciężkie, sztywne. W finale stają się eteryczne i lekkie. Pasterz i jego świta od początku wyróżniają się jasnymi, cielistymi barwami - są wolnymi duchami, którzy ostatecznie porywają tłum. To piękna metafora jak jednostka czy mała grupa może zainspirować przemianę większości zdawałoby się silniejszej i początkowo wrogo nastawionej. Prawdziwa siła tkwi jednak wewnątrz człowieka. Widzowie zobaczą, jak spod ciężkich, kamiennych kostiumów wydobywa się jasność i ruch - potencjał do zmiany, który w ludziach był od zawsze.

Jedną z ciekawostek jest fakt, że do uszycia kostiumów chóru użyto ponad 500 metrów drukowanej tkaniny. Decyzja o zastosowaniu technologii nadruku była podyktowana wyłącznie symboliką, o której wspomniała Pani już na początku?

Przyznam szczerze, że rysując kostiumy chóru do dwóch pierwszych aktów, początkowo myślałam o czerni, ale w kontekście scenografii czułam brak spójności. Dopiero nadruk kamiennych faktur – nad którym długo pracowałam, by wyglądał tak, jak tego chciałam – stworzył jednolity wizualnie świat. Ta grafika pozwoliła połączyć nowoczesną przestrzeń sceniczną z historycznymi formami niektórych kostiumów.

Fot. Simona Skrebutėnaitė

„Król Roger” to potężna produkcja. Dla samego chóru Opery Nova jest 140 kostiumów, który wystąpi wraz z grupą dwadzieściorga dzieci, a do tego jeszcze tancerze baletu, soliści… Czy ta mnogość kostiumów stanowi jedno z większych wzywań, czy wbrew pozorom coś innego okazuje się być trudniejszym zadaniem?

Artyści chóru rzeczywiście są najliczniejsi. Chciałam, by tworzyli jednolitą masę, dlatego ich kostiumy mają powtarzalne formy - to celowy zabieg w przestrzeni scenicznej, jaka stwarza możliwość eksponowania tak dużej grupy. Powtarzalność kostiumu chóru to wyzwanie dla pracowni krawieckiej Opery Nova, której pracownicy muszą uszyć wiele kopii i dostosować je do każdej sylwetki. Największym wyzwaniem konstrukcyjnym jest natomiast monumentalna biskupia kapa - kostium-rzeźba o skomplikowanej formie, który usztywnia i powiększa sylwetkę postaci i robi ogromne wrażenie. Soliści w tych strojach będą widoczni nawet z najdalszych rzędów.

Fot. Simona Skrebutėnaitė

To nie pierwsza Pani realizacja w Operze Nova, jak i we współpracy z Robertem Bondarą. Każda produkcja jest inna. Czym ta realizacja wyróżnia się na tle Pani wcześniejszych projektów?

To będzie wyjątkowy spektakl. Opera „Król Roger” Karola Szymanowskiego jest dziełem zupełnie innym od tego, co dotąd realizowaliśmy w Operze Nova. Już nie mogę się doczekać, aż zobaczymy całość na scenie.

Co chciałaby Pani przekazać widzom poprzez kostiumy w bydgoskiej inscenizacji „Króla Rogera”?

Nie oceniając żadnej z życiowych postaw, chciałabym, by widzowie - obserwując przemianę bohaterów opery - pomyśleli o sobie. O tym, w jakich schematach tkwimy, co nas ogranicza, czy potrafimy uwolnić się z własnego „kostiumu”. Niech to będzie moment refleksji: Czy dobrze mi w miejscu, w którym jestem? Jeśli tak - by docenić ten stan. Jeśli nie - by odważyć się na zmianę.

Rozmawiała Justyna Tota, Opera Nova w Bydgoszczy