Nowe wymiary tańca i muzyki w spektaklach „Phénix” i „Vertikal” podczas XXXI BFO

Nowe wymiary tańca i muzyki w spektaklach „Phénix” i „Vertikal” podczas XXXI BFO

Jeden wieczór, dwa zjawiskowe spektakle: kameralny „Phénix” oraz widowiskowy „Vertikal” - takie jest tegoroczne spotkanie z fenomenalnym zespołem La Compagnie Käfig Mourada Merzoukiego, który po raz drugi gościł na Bydgoskim Festiwalu Operowym i... ponownie wprowadził w zachwyt naszą Publiczność. Käfig na scenie Opery Nova podczas tegorocznej edycji Festiwalu wystąpił dwukrotnie: 3 i 4 maja.

„Wspaniałe widowisko”. „Niesamowite przeżycie i doświadczenie dla ducha, wzroku i słuchu”. „Spektakl ten, to hipnotyzujące widowisko muzyczno-taneczne, które zachwyca choreografią, pulsującą muzyką i spektakularną oprawą wizualną. To podróż przez emocje, przemianę i energię – nowoczesne i poruszające doświadczenie sceniczne”  - to tylko kilka z wielu entuzjastycznych opinii, jakie otrzymujemy od osób, które widziały występ zespołu Käfig w wizjonerskich choreografiach Mourada Merzoukiego w ramach XXXI Bydgoskiego Festiwalu Operowego

Gdy klasyka spotyka się z nowoczesnością

Dwie tancerki i dwóch tancerzy w niezwykłym dialogu z solistką, grającą na violi da gamba, tworzą spektakl „Phénix”, podczas którego stajemy się świadkami nieoczekiwanego spotkania hip-hopowego tańca z brzmieniem dawnego instrumentu. Wyjątkowość tego zestawienia dodatkowo podkreślą, pojawiające się momentami electro dźwięki, inspirowane muzyką J. S. Bacha. 

Czworo tancerzy i solistka grająca na instrumencie, będącym barokowym poprzednikiem wiolonczeli, współtworzą spektakl „Phénix” Fot. @Julie Cherki

Łączenia pozornie sprzecznych światów jak baroku i hip-hopu stało się twórczym pragnieniem Mourada Merzoukiego od czasu współpracy z Le Concert de l'Hostel Dieu przy projekcie Dolce Folia/Folia, jaki został entuzjastycznie przyjęty także przez publiczność XXX BFO. W tym roku Mourad Merzouki i jego zespół La Compagnie Käfig powraca na Bydgoski Festiwal Operowy, by ponownie wprowadzić widzów w nieoczywiste wymiary tańca i muzyki. 

Oderwani od ziemi

Nowe twórcze horyzonty Mourad Merzouki wyznacza w spektaklu „Vertikal”, w którym tancerzy odrywa od ziemi, konfrontując hip-hop z tańcem wertykalnym. Efekt? Dziesięcioro tancerzy La Compagnie Käfig, specjalizujący się w technikach akrobatycznych, za sprawą choreografii Merzoukiego (oraz specjalnym uprzężom i linom) pędzą w powietrzu, skaczą, wspinają się i wznoszą niczym w stanie nieważkości. W spektaklu „Vertikal” ruchom tancerzy towarzyszą hipnotyzującej dźwięki muzyki, stworzonej specjalnie przez Armanda Amara, który skomponował ścieżki dźwiękowe do ponad 20 filmów, w kategorii „najlepsza muzyka” laureat nagrody Cezar za film „Koncert” (2009) i nagrody Amanda za film „Po tysiąc razy dobranoc” (2013).

Za sprawą lin i uprzęży tancerze odrywają się od podłoża jak w stanie nieważkości Fot. ©Laurent Philippe

W spektaklu „Vertikal” taniec jest na skrzyżowaniu lotu, wspinaczki i akrobatyki Fot. ©Laurent Philippe

Mourad Merzouki jest kluczową postacią tańca hip-hopowego, ma wielki wkład w przeniesienie tańca ulicznego na najbardziej prestiżowe sceny. Wizjoner i samouk, którego choreografie - łącząc w sobie różne rodzaje tańca z akrobatyką, sztukami walki i innymi dyscyplinami - pozwalają Merzoukiemu dzielić się swoją wizją i otwartością umysłu. W 1996 roku założył zespół Käfig, którego jest dyrektorem artystycznym.

Recenzje

PHENIX. Część I spektaklu
To barokowa viola da Gamba i barokowy Caravaggio. To plastyczny obraz jedności muzyki i malarstwa, utworzony z wielu barw czerwieni ze światłocieniem i z oślepiającym światłem. Są obecne i barokowe motywy Jana Sebastiana Bacha, na których Arandel, współczesny francuski kompozytor, skonstruował muzykę elektroniczną. To prawdziwe misterium muzyki, tańca i malarstwa oraz zmysłów. To gra fizyczności z realiami i psychologii z emocjami i myśleniem. Czy Feniks ma być symbolem odrodzenia się przeszłości w teraźniejszość?
 
Jest i wirtuozka wiolonczeli oraz violi da gamba Garance Boizot, otoczona kilkoma tancerzami. Z pierwszymi pociągnięciami smyczka postaci ożywiają się i wchodzą w tajemną relację z muzyką. Ich gesty, dotyk, spojrzenia, ruch ciał harmonizuje się z dźwiękami. Czy tańczące ciała stają się lustrzanym odbiciem muzyki? Czy tworzą razem z nią niepojętą dla umysłu lecz dla zmysłów strukturę napięcia pomiędzy tym, co jest materialne i niematerialne? Choreografia Mourada Merzouki wzbogaca się stopniowo o kolejne interesujące delikatne elementy tańca współczesnego oraz hip-hopu, wyrażając emocje, jakie wyzwala w tancerzach chwilami jednostajny narastający rytm wiodącego tematu melodycznego. Rodzi się niepowtarzalny hipnotyczny trans wciągający widza. Na scenie powstaje emocjonalny ocean, wypełniony niezwykłą plastycznością i dźwiękami, genialnie modelowany światłem przez Yoanna Tivoli. I tak powstaje akt pełnego tajemnic zdumienia u widzów, kiedy Tivoli efektami światłocieniowymi wydobywa z mroku tajemnicę zjednoczenia muzyki z tańcem.

Coline Fayolle, Aymen Fikri, Hatim Laamarti i Maureen Brut-Coutte – gorące brawa od widzów są dla was!

 
VERTIKAL. Część II spektaklu
Łacińskie powiedzenie „Ternarius numerus prfectissimus" – trzy to liczba doskonała i wywodząca się z niego tendencja do trójkowych podziałów w różnych dziedzinach, miała odniesienie, w moim odczuciu, nie tylko do trzech potężnych elementów scenografii Benjamina Hannoteaux, jakimi były trzy ogromne, wysokie prostopadłościany, ale także do samego spektaklu Vertikalu, w którym poprzez muzykę i choreografię odszukałam pojęcie świata z jego podziałem na – ziemię, morze i powietrze.
By podział ten wyrazić, by nadać mu oryginalną formę, by zafascynować i oszołomić widzów, by zademonstrować pułap możliwości artystycznych Zespołu, Mouard Merzouki wprowadza do choreografii w sposób bardzo odważny i bezkompromisowy, nie uznający żadnych warunków – taniec wertykalny!

Bo tylko nim można wyrazić miejsce człowieka w świecie. Bo tylko on, dzięki linom i uprzęży pozwala tancerkom i tancerzom zanurzyć się w morskich głębinach, chodzić po ziemi oraz oderwać się od niej i poszybować wysoko w powietrze. Bez ograniczeń! A pomagają je pokonać elementy tańca hip-hopowego.
 
Klimat na scenie buduje muzyka skomponowana przez Armanda Amara. To ona, sama wznosząc się linią melodyczną w górę, porywa za sobą dziesięcioro tancerzy, to znów budując harmonijne regularne kręgi pozostawia ich na ziemi lub warunkuje ich pływanie i nurkowanie w wodzie. To ona konstruuje dla nich miejsce w tych trzech przestrzeniach.
 
Kontakt z ziemią, obrazowany jest zdecydowanymi układami choreograficznymi. Pięć tancerek i pięciu tancerzy buduje wzajemne relacje. Konstruuje pierwsze próby wspinania się w górę na stromych ścianach trzech bloków. Pojawiają się nieśmiałe próby wzniesienia się w powietrze. Rzucone z góry liny, stają się dzięki reżyserii światła prawie niewidoczne. Powstaje złudzenie swobodnego i płynnego unoszenia się ponad ziemią, chęć wspinania się wyżej i wyżej. Choreografia sprzyja w sposób bardzo czytelny wyrażaniu przeżywanych przez tańczących emocji związanych z unoszeniem się w powietrzu, które staje się coraz bardziej odważne, coraz bardziej niezaspokojone, by zdobyć jak najwięcej przestrzeni. To emocje, które trudno powstrzymać. To one zachęcają do założenia uprzęży, by lot ponad ziemią stawał się z każdą chwilą coraz bardziej swobodny, nie przyjmujący do wiadomości istnienia ziemskiego przyciągania.

Powstaje niezmiernie bogaty w barwy plastyczny obraz, w którym Yoann Tivoli buduje światłem i cieniem przestrzeń dla marzeń człowieka o swobodnym lataniu w powietrzu. To światło razem z dynamiczną, rytmiczną muzyką, w której skrzypce oraz fortepian konstruują najczulsze warstwy w psychice człowieka, wyzwalają w nim marzenia.
 
VERTIKAL to także choreograficzna poetycka pieśń oddająca hołd pięknu i mocy ludzkiego ciała. Wyzwalająca w widzach myśl o tym, że jest ono najdoskonalszym mechanizmem naszej cywilizacji. Że siła mięśni posiada zdolność do pokonywania wszelkich zewnętrznych oporów oraz potrafi im się przeciwstawić. W tym kontekście ostatnie sceny VERTIKALU z udziałem pięciu tancerek szybujących wysoko ponad sceną i wspinających się po ścianach do góry razem z pięcioma tancerzami pozostającymi na ziemi, tworzą niezwykłe w odbiorze widowisko nabierające symbolu pokonywania własnych słabości.

 
I dlatego - Francisca Alvarez, Rémi RMS Autechaud, Kader Belmoktar, Sabri Mucho Colin, Alba Faivre, Anaëlle Echalier, Pauline Journé, Maé Nayrolles, Teddy Verardo, Médésséganvi Swing Yetongnon – wielkie barwa dla Was!

 
Genialności artystycznej tego dwuczęściowego spektaklu nie przesłonił jej widowiskowy charakter. A owacja na stojąco z niemilknącymi brawami była przeznaczona dla każdego z wykonawców z osobna i dla wszystkich razem. Bo takiej choreografii, która dawała szansę każdemu na wyrażenie swoich indywidualnych możliwości fizycznych i artystycznych, a jednocześnie była jednym wspólnym fantastycznym obrazem, na scenie Opery Nova jeszcze nie było.

Wznieść się w przestworza - Ilona Słojewska, „Dziennik Teatralny Kujawy

I tym razem francuski zespół nie zawiódł widzów prezentując 3-godzinny program złożony z 2 części. Pierwsza „Pfoenix” to spotkanie tańca hip-hopowego z XVII-wiecznym instrumentem strunowym jakim jest viola da gamba. 

Ale największych emocji dostarczyła część druga „Vertival” wypełniona hip-hopem oderwanym od ziemi i wykonywanym w powietrzu. Autor choreografii Mourad Merzouki dokonał niezwykłego połączenia tańca ulicy oraz powietrznych ewolucji cyrkowych i akrobatyki. Asekurowani linami tancerze imponowali kondycją i umiejętnościami.

Francuski balet „Kafig” zachwycił publiczność. Taneczna eksplozja na 31. Bydgoskim Festiwalu Operowym - Urszula Guźlecka, TVP3 Bydgoszcz 

Czterech tancerzy i Garance Boizot z violą da gamba. W tle muzyka elektroniczna Arandela. Dialog w ruchu i świetle. Wciągający obrazem, fascynujący opanowaniem ciała. Jednak to druga część wieczoru powaliła na kolana. Żywiołem hip-hopu jest taniec, ewolucje w kontakcie z podłożem, tymczasem choreograf, związany ze sceną hip-hopową od wczesnych lat 90. XX wieku (przeniósł tę uliczną sztukę na najbardziej prestiżowe sceny) - kazał swoim tancerzom... fruwać. I to dosłownie. Podczepieni do lin i gum unosili się nad sceną wykonując charakterystyczne dla hip-hopu sekwencje ruchów. Towarzyszyła im muzyka Armanda Amara. Niepokojąca, ale zachwycająca. Nie dziwne więc, że dyr. Maciej Figas zaryzykował i zaprosił Francuzów na dwa wieczory.

XXXI Bydgoski Festiwal Operowy - półmetek. Zaczęło się od trzęsienia ziemi i napięcie rośnie - Alicja Polewska, „Express Bydgoski”

W pierwszym z zaprezentowanych spektakli Merzuki z hip-hopem skontaminował bardzo charakterystyczny dla muzyki baroku instrument, violę da gamba, na której stylizowaną na motywach Bacha barokową muzykę gra Garance Boizot. Zdawać by się mogło, że piękna w cudownie rozłożystej czerwonej sukni wiolonczelistka niewiele może mieć wspólnego z grupą ulicznych tancerzy. Tymczasem szybko przekonujemy się, że łączą ich emocje i pasja opowiadania świata poprzez sztukę. 
 
Czwórka tancerzy Coline Fayolle, Aymen Fikri, Hatim Laamarti i Maureen Brut-Coutte w ciekawy, a zarazem delikatny sposób ogrywa też pozostawiony przez artystkę na chwilę na scenie instrument, jak rekwizyt, stanowiący symbol jednoczenia się barokowej elegancji z energią współczesnej ulicy, pokazując, że piękno zawarte w różnych dziedzinach może z sobą współgrać. Pokazuje to też oparta na motywach Bacha, momentami  przetwarzana elektronicznie przez Arendela, muzyka.

(...)
Połączenie hip-hopu z tańcem wertykalnym dzięki genialnej wręcz choreografii Mourada Merzouki nadaje widowisku zadziwiającą płynność. Sprawność tancerzy doskonale ukrywa przeogromny wysiłek, jakiego wymagają od nich te cyrkowe niemal wyczyny, zawoalowane baletową lekkością. Wielką zasługą dla malowniczości spektaklu jest perfekcyjne operowanie światłem przez Yoanna Tivoli i Nicolasa Faucheux’a.

Hip-hop zagarnia przestworza i oceany - Anita Nowak, e-teatr.pl

Reakcje publiczności ubiegłorocznego jubileuszowego XXX Bydgoskiego Festiwalu Operowego po spektaklu Dolce folia / Folia w wykonaniu zespołów Le Concert de l’Hostel i La Compagnie Käfig były bardziej niż entuzjastyczne. Podobnie z relacjami, które ukazały się w mediach. Zgodnie okrzyknięto je najlepszym spektaklem XXX BFM. Nic więc dziwnego, że Opera Nova postanowiła zaprosić Mourada Merzoukiego i jego zespół La Compagnie Käfig także i w tym roku. Do Bydgoszczy przyjechały PHÉNIX i VERTIKAL.

 W pierwszym Merzouki połączył muzykę barokową i elektroniczną z hip-hopem. Główną rolę zagrała (i zatańczyła) viola da gamba. Dostojny instrument o miękkim i ciepłym brzmieniu kierował wszystkim co działo się na scenie. Raz niewidzialne nici łączące struny gamby z tancerzami, kierowały ich ruchami. Raz fale dźwiękowe wzbudzały falowanie ludzi. I jak w ruchach fal - były odbicia i załamania, dyfrakcja i interferencja. Dźwięki rezonowały w ludzkich ciałach. Tancerze chwilami grali ciałami towarzyszy, naśladując rychy gambistki.

Zachwycała wielka wirtuozeria zarówno instrumentalistki (Garance Boizot), jak i współbrzmiących z nią tancerzy (Coline Fayolle, Aymen Fikri, Hatim Laamarti i Maureen Brut-Coutté).

 Był Bach. Dużo Bacha. Czasem zajmująco zdekonstruowanego. Głęboka, basowa passcaglia i radosny gawot. Nawet chorał z kantaty Herz und Mund und Tat und Leben. Serce, usta, czyn i życie... Połączenie muzyki barokowej z elektroniczną stworzone przez Lucile Boulanger i Arandela było znakomitą podstawą spektaklu. A na koniec zapanowało barokowe szaleństwo. Folia. Mistrzowska zarówno instrumentalnie, jak i tanecznie.
 PHÉNIX był intymnym, głębokim doświadczeniem. I choć kameralny, wzbudził żywiołową reakcję publiczności. Rzadko się zdarza bis przed przerwą, ale po zdających się nie mieć końca owacjach, tak się właśnie stało.

 Także i w VERTIKAL pasjonaci muzyki dawnej mogli usłyszeć coś znajomego. Na początku i przy końcu, jakby klamrą, spięła przedstawienie pawana Johna Dowlanda Flow, my tears. Płyńcie, moje łzy, spływajcie ze swoich źródeł! 

Wygananym na zawsze, pozwólcie mi rozpaczać... Echa tego lamentu pobrzmiewały przez cały spektakl. Bo była to rozpaczliwa walka o wolność. Tancerze próbowali uwolnić się z ograniczającego ich dwuwymiaru. Wznosili się w powietrze. Tańczyli na ścianach. Wirowali na linach. Skakali na gumach. Na chwilę wymykali się grawitacji. Było mocno, energicznie, szybko, intensywnie, brawurowo, ekscytująco.

 Ale na koniec - jak u Dowlanda - szczęście zostaje zepchnięte z najwyższego szczytu spełnienia. Wracamy na ziemię. Akceptujemy swoje ograniczenia. Na chwilę, bo przecież o wolności trudno zapomnieć.

 W zeszłym roku wzruszyła mnie siedząca obok nobliwa pani, która w emocjach nagradzała artystów machając swoimi kulami. W tym roku kulami machałem ja. A publiczność klaskała, krzyczała, tupała. Bez końca. Bez końca. Dobrze, że jest w Bydgoszczy instytucja muzyczna, która ma odwagę proponować publiczności dzieła nieoczywiste. Która tworzy potrzeby, a nie tylko za nimi podąża. Która ma wizję i strategię, a nie tylko krótkoterminową taktykę. Bardzo temu kibicuję.

B!LIVE, XXXI Bydgoski Festiwal Operowy Baroque Goes Nuts - Michał Orzechowski, Barokowo.pl