ORFEUSZ I EURYDYKA

ORFEUSZ I EURYDYKA

ORFEUSZ I EURYDYKA

ORFEUSZ I EURYDYKA

ORFEUSZ I EURYDYKA

ORFEUSZ I EURYDYKA

ORFEUSZ I EURYDYKA

„Orfeusz i Eurydyka” (Orfeo ed Euridice):
opera w 3 aktach w oryginalnej włoskiej wersji językowej z tłumaczeniem (napisy) na język polski
Kompozytor:
Christoph Willibald Gluck
Libretto:
Ranieri de’ Calzabigi
Data premiery w Operze Nova:
16.11.2024 r.
Czas trwania:
ok. 1 godziny i 40 minut, w tym 1 przerwa

Realizatorzy

Reżyseria i choreografia:
Robert Bondara
Kierownictwo muzyczne:
Przemysław Fiugajski
Scenografia:
Diana Marszałek
Kostiumy:
Martyna Kander
Reżyseria świateł:
Maciej Igielski
Przygotowanie chóru:
Kaja Potrzebska
Projekcje multimedialne:
Jagoda Chalcińska
Asystentka reżysera:
Asystentka dyrygenta:
Asystenci choreografa:
Autorka plakatu:
Diana Marszałek

Obsada

Orfeusz - mityczny śpiewak i poeta:
Amor - bóg miłości:
Marta Ustyniak-Babińska, Agnieszka Nurzyńska, Sylwia Wnuk
Furie, błogosławione duchy:
balet i chór Opery Nova

Opis

W tej operze Christoph Willibald Gluck sięgnął po znany z mitologii greckiej temat Orfeusza, który po śmierci Eurydyki dostaje szansę, by zstąpić do podziemi Hadesu i przywrócić zmarłą żonę do świata żywych. W spektaklu Opery Nova - którego reżyserem i choreografem jest Robert Bondara - wyprawa Orfeusza po Eurydykę staje się podróżą w głąb podświadomości mężczyzny nieprzygotowanego na utratę ukochanej oraz próbą odnalezienia się w przeżywaniu tęsknoty za najbliższą osobą. Mimo współczesnej interpretacji mitu, nie brak tu odniesień do antyku w nierealnych postaciach - w spektaklu świat widzimy bowiem oczami pogrążonego w rozpaczy Orfeusza, którego urojone wyobrażenia mieszają z rzeczywistością. Czy Orfeuszowi uda się odzyskać Eurydykę i znaleźć ukojenie w bólu? W wielowymiarowej inscenizacji Bondary nic nie jest jednoznaczne, dramaturgia akcji trzyma w napięciu jak w dobrze wyreżyserowanym thrillerze, by w finale widza mocno zaskoczyć.

„Orfeusz i Eurydyka”  to trzydziesta opera w kompozytorskim dorobku Christopha Willibalda Glucka, która swą prapremierę miała w 1762 r. na scenie wiedeńskiego Burgtheater. W 1774 r. Gluck wystawił swe dzieło w Paryżu w nowej wersji (w głównej roli zamiast kastrata zgodnie z francuską tradycją obsadzono tenora). Natomiast za sprawą adaptacji Hectora Berlioza opera „Orfeusz i Eurydyka” doczekała się także wersji włoskojęzycznej, dającej możliwość wykonywania partii Orfeusza najlepszym altom, mezzosopranom, a nawet barytonom. 

Opera „Orfeusz i Eurydyka”  wystawiona była na największych scenach - od La Scali po nowojorską Metropolitan Opera. Polska prapremiera odbyła się w 1776 r. w Warszawie. 

Opera Nova w Bydgoszczy po raz pierwszy w swej historii podejmuje się inscenizacji „Orfeusza i Eurydyki”, powierzając reżyserię oraz choreografię tego dzieła Robertowi Bondarze. 

I chociaż wybitny choreograf ma już w swym dorobku reżyserowanie opery (nagradzana m.in. właśnie za reżyserię Legenda Bałtyku”  w Teatrze Wielkim w Poznaniu), to jednak dla bydgoskiej sceny Bondara po raz pierwszy realizuje produkcję tego gatunku. Dotąd Robert Bondara, współpracując z Operą Nova, stworzył w Bydgoszczy inscenizacje wraz z choreografiami spektakli baletowych, jak: „Zniewolony umysł” , „Stabat Mater. Harnasie” oraz „Alicja w Krainie Czarów” .

Warto podkreślić, że nad premierą „Orfeusza i Eurydyki”  Robert Bondara pracuje ze sprawdzoną ekipą znakomitych realizatorów, również doskonale znanych bydgoskiej publiczności, jak m.in.: 

  • Diana Marszałek - scenografia (zrealizowana także w spektaklach Opery Nova jak Romeo i Julia, Zniewolony umysł, Halka, Straszny dwór czy Rigoletto),
  • Martyna Kander - kostiumy (także w naszych spektaklach jak Faust, Rigoletto czy Straszny dwór)
  • Maciej Igielski - reżyseria świateł (spośród wielu wcześniejszych spektakli m.in.: Così fan tutte, ossia La scuola degli amanti, Wesoła wdówka czy Niebezpieczne związki).
  • Kierownictwo muzyczne sprawuje Przemysław Fiugajski - dyrygent, ale także klawesynista i dramaturg.

Galeria zdjęć

Najbliższe spektakle

Data: 14-02-2025 (Piątek),Godzina: 19:00

Sprzedaż biletów od: 18-10-2024 08:30
Orfeusz:
Charon:
Maciej Wedeł
Dyrygent:
Przemysław Fiugajski

Data: 15-02-2025 (Sobota),Godzina: 19:00

Sprzedaż biletów od: 18-10-2024 08:30
Orfeusz:
Dyrygent:
Przemysław Fiugajski

Data: 16-02-2025 (Niedziela),Godzina: 18:00

Sprzedaż biletów od: 18-10-2024 08:30
Orfeusz:
Charon:
Maciej Wedeł
Dyrygent:
Przemysław Fiugajski

Data: 16-05-2025 (Piątek),Godzina: 19:00

Sprzedaż biletów od: 02-12-2024 08:30

Data: 17-05-2025 (Sobota),Godzina: 19:00

Sprzedaż biletów od: 02-12-2024 08:30

Data: 18-05-2025 (Niedziela),Godzina: 18:00

Sprzedaż biletów od: 02-12-2024 08:30

Recenzje

Niezwykła realizacja Roberta Bondary opery Glucka „Orfeusz i Eurydyka" zachwyciła publiczność.

Zderzenie znanego mitu ze światem współczesnym, opowiedzenie historii kochanków przy pomocy pięknych głosów, układów choreograficznych, a nawet wyczynów kaskaderów. Do tego bardzo stylowo i punktualnie grająca orkiestra i świetnie brzmiący chór. Charyzmatyczna postać Orfeusza - śpiewana przez Janusza Żaka i tańczona przez Rafała Tandka. Prawdziwy majstersztyk...

Polskie Radio PiK, Magda Jasińska, Wielki sukces „Orfeusza i Eurydyki"! Po premierze opery Glucka w Operze Nova

Dla bydgoskiej historii niezwykle ważne są: przestrzeń, kostium i woda. Architektoniczna scenografia Diany Marszałek daje odbiorcy szansę odczytania po swojemu wpisanego w libretto piekła. Ponadczasowe kostiumy Martyny Kander wprowadzają jedynie kody kolorystyczne: szary Orfeusza i niebieski Eurydyki, skonfrontowane z ognistą czerwienią Amora/Amorów (Agnieszka Nurzyńska – sopran i Marija Neczosa – tancerka). Woda otwiera nową perspektywę interpretacyjną opery Glucka, co wydaje się o tyle ciekawe, że Bondara ma na koncie dwie związane z tym żywiołem realizacje: balet Świtezianka Eugeniusza Morawskiego i operę Legenda Bałtyku Feliksa Nowowiejskiego, których bohaterki giną w odmętach i jak to w baśniach – się odnajdują. Tym razem woda ma znaczenie ekologiczne, momentami przypomina ściek, a nie krystaliczną rzekę. U Bondary Orfeusz i Eurydyka kończy się szczęśliwie, ale z małym dopiskiem, którego nie można zdradzić.
 
Gluck, tworząc różne wersje dzieła, dał, moim zdaniem, reżyserowi prawo domknięcia go po swojemu, z czego Bondara mądrze skorzystał. Mit sprowadził na ziemię. Pokazał, że i tak może się skończyć.
Wydawało mi się, że główny bohater powinien być śpiewany przez kontralt (aczkolwiek znamy inne wersje). W Bydgoszczy tę partię wykonał na premierze baryton – co dla tej koncepcji inscenizacyjnej okazało się idealne. Janusz Żak sprawdził się wokalnie i aktorsko. Jego postać to młody, ale już doświadczony mężczyzna. Wie, czego chce i czego nie chce; nie jest kochankiem, próbującym ocalić ukochaną. W swoich poczynaniach pozostaje samotny. Jemu, podobnie zresztą jak Rafałowi Tandekowi (tańczącemu Orfeuszowi), się wierzy.

Ruch Muzyczny, Stefan Drajewski, Orfeusze są samotni

Robert Bondara, reżyser i autor choreografii, wprowadza widzów w wyjątkowo ciekawą narrację w swojej autorskiej inscenizacji „Orfeusza i Eurydyki" Christopha Willibalda Glucka (...). Opowieść, pomimo antycznego rodowodu, staje się odzwierciedleniem współczesnych ludzkich słabości, cierpienia oraz pragnień i emocji. Realizatorzy odwołali się do przeogromnego potencjału tej opery, jakiego oczekują widzowie w sensie przeżywania losów postaci.
 
Współczesny wizjoner opery i baletu, jakim jest Robert Bondara, zaprosił do realizacji najwybitniejszych specjalistów w sztuce operowej. Kierownictwo muzyczne objął Przemysław Fiugajski, idealnie czujący się w repertuarze muzyki XVIII wieku oraz współczesnej. Orkiestrę poprowadził w mistrzowskim stylu, wydobywając z niej niuanse pełne liryzmu, rozpaczy, a także nadziei. Wyczarowuje muzyczne frazy pełne niepokoju, idealnie oddające klimat Hadesu, Elizjum, kumulujące się w finale.

Wykreowana przez bezkonkurencyjną w swej sztuce Dianę Marszałek przestrzeń scenograficzna wkracza głęboko w zmysły plastyczne widzów.
(...)
Sceneria utrzymana w odcieniach szarości, grafitu harmonizuje nie tylko z linią melodyczną i jej nastrojami, ale głównie oddaje przeżycia i emocje postaci scenicznych. Z tak fantastyczną scenografią idealnie współgrają kostiumy autorstwa Martyny Kander, inteligentnie wkomponowane w przestrzeń sceny, charakteryzujące postaci, a przede wszystkim łączące w sobie niczym pomost stylistykę ubiorów z czasów greckich mitów ze współczesną.
(...)
Janusz Żak w partii Orfeusza tworzy w błyskotliwy sposób postać mężczyzny, dla którego droga do odzyskania Eurydyki, staje się drogą do samego siebie.
(...)
Magdalena Czerwińska w scenach finałowych jest fantastyczna psychologicznie, oddając przeżywane uczucia zwątpienia, niemożności dokonania wyboru. Jakże bardzo bliska jest wówczas widzom emocjonalnie, jakże przekonująco buduje atmosferę braku zaufania wobec intencji Orfeusza, chcącego zabrać ją z Krainy Umarłych. 
(...)
I Amor, w partii którego występuje Agnieszka Nurzyńska oraz jej Cień – tancerka Mariia Nechosa. Orfeuszowi i Eurydyce, Robert Bondara przypisał również Cienie, odzwierciedlające ich emocje oraz zachowanie interpretowane jako składniki ich osobowości, które są przez nie wyparte lub odcięte. Z czego zatem są one zbudowane? Idealnym Cieniem Orfeusza jest Rafał Tandek, a subtelnym i lirycznym Cieniem Eurydyki - Marta Wróbel. To jeden z wielu przykładów wykorzystania w scenicznej wizji przez Roberta Bondarę sensualnych pomysłów reżyserskich.
(...)
A do tego warto dodać odkrywczą, nową formę zaprezentowania się Chóru, który po raz kolejny udowadnia wysoką klasę interpretacyjną, zwłaszcza kiedy nie tylko śpiewa, ale również wykonuje ciekawe układy choreograficzne.

„Dziennik Teatralny Kujaw”, Ilona Słojewska, Chwytające za serce katharsis

Muzyka Christopha Willibalda Glucka, dyryguje Przemysław Fiugajski. Jesteśmy w świecie Orfeusza, który opłakuje śmierć ukochanej Eurydyki. Jeszcze nie wiemy, jak odeszła. Widzimy tylko jego rozpacz. Szczerą?
 
Pytania kołaczą mi się po głowie przez cały czas trwania premierowego spektaklu opery Glucka. Ulegam opowieści, dotyka mnie żal Orfeusza, czuję smutek Eurydyki.

Wszystko zwielokrotnione, bo Robert Bondara każe nam się przejrzeć w kilku wersjach bohaterów - mistrzowsko zaśpiewanych przez duet Janusza Żaka i Magdaleny Czerwińskiej oraz subtelnie zatańczonych przez Rafała Tandka i Martę Wróbel (ale to nie wszystko, bo w pewnym momencie widzimy pięciu Orfeuszy znajdujących przemoczoną szatę Eurydyki, chwilę później nawet dziewięć par bohaterów). Zmulitplikowany jest też Amor (Agnieszka Nurzyńska - sopran i Mariia Nechosa - taniec).

Muzyka jest w tej interpretacji niezwykle delikatna, wyciszona, by emocje miały miejsce, by wybrzmiał ruch i głos. Szczególnie w scenach chóralnych (przygotowanie Kaja Potrzebska). Nim jednak chór zaludni scenę patrzymy na szary pejzaż; cmentarz? kamienie milowe życia? Diana Marszałek, autorka scenografii nie daje podpowiedzi, wzrok wodzi światło Macieja Igielskiego i zgaszony rozpaczą baryton Janusza Żaka. To już nie diaboliczny Mefisto z „Fausta”, to targany bólem (wyrzutami sumienia?), wkraczający boso w otchłanie Hadesu Orfeusz, wokół którego kłębią się Furie. Demony, ale i Erynie - boginie zemsty.
(...)

Spektakl utrzymany jest w jednej barwie, tylko suknia Eurydyki urzeka kolorem wody (kostiumy - Martyna Kander). Płynie w tańcu i na multimedialnym obrazie, kiedy ostatecznie dowiadujemy się, jak zginęła Eurydyka.

Dawno żadna opera nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. To nie tylko mistrzowsko opowiedziany mit o miłości, która kruszy bramy śmierci, ale przede wszystkim diagnoza naszej psychiki. Tego, jak bardzo lekceważymy emocje, a jesteś my słabi, rozedrgani, choć z pozoru gotowiśmy iść do piekła bram. 
 
Niezwykły wieczór. Artyści osiągnęli mistrzostwo interpretacyjne, czego dowodem były długo nie milknące oklaski, kurtyna szła w górę kilka razy. 

Z kronikarskiego obowiązku dodam, że na scenie pojawił się także Cerber - majestatyczny wilczarz irlandzki, który z nonszalancją prawdziwej gwiazdy przyjmował ten aplauz.

„Express Bydgoski”, Alicja Polewska-Matusewicz, Szafirowy pantofel Eurydyki. Miłość a może ucieczka od niej. Premiera w Operze Nova w Bydgoszczy

Osadzony w antycznej Grecji mit o miłości Orfeusza i Eurydyki, na przestrzeni wieków inspirował wielu twórców. Miłość i śmierć, utrata bliskiej osoby to tematy aktualne w każdej epoce.

Tak też podszedł do dzieła Christopha Glucka wybitny choreograf i reżyser, Robert Bondara, tworząc spektakl bardzo czytelny dla współczesnego widza.

Orfeusz, po stracie ukochanej żony Eurydyki, nie waha się zstąpić do świata zmarłych, aby ją stamtąd wydostać. Tytułowi bohaterowie pojawiają się na scenie w kilku wcieleniach, grani przez tancerzy, kaskaderów i śpiewaków.

Ponadczasowość opowieści podkreślają, utrzymane w szarościach, kostiumy Martyny Kander i prosta scenografia Diany Marszałek. Nad stroną muzyczną czuwa Przemysław Fiugajski. 

TVP3 Bydgoszcz, Urszula Guźlecka, Bydgoska premiera opery „Orfeusz i Euryduka”. Ponadczasowa opowieść o miłości silniejszej niż śmierć

W bydgoskiej inscenizacji alternatywnie napisaną dla kontratenora lub barytona, partię Orfeusza zaśpiewał mocnym, głębokim głosem, Janusz Żak, w efekcie czego nieszczęśliwy małżonek brzmiał w swej rozpaczy bardzo donośnie i wiarygodnie. Bo trzeba przyznać, że doskonale komponował się z silnym sopranem koloraturowym Magdaleny Czerwińskiej. Zwłaszcza w drugiej połowie przedstawienia, czyli w III akcie opery, kiedy to Czerwińska we wspaniałej arii „Che fiero momento” przepełnionej bólem i rozpaczą, sprawia, że jej głos wibruje z ogromną siłą, taki wybór reżysera okazał się w pełni uzasadniony. Tylko baryton mógł tu zrównoważyć ogrom skupionych w głosie tej śpiewaczki wielkich emocji.
 
Odmienne od znanego z mitu, alternatywne zakończenie spektaklu, pozwala widzom na wybór finału zgodnego z ich własną wizją czy interpretacją zachowań bohaterów. Jako reżyser Bondara niczego nie narzuca a tylko proponuje.

Uniwersalność wymowy dzieła podkreślają możliwe do odnalezienia w każdym miejscu świata, różne odcienie szarości i stłumionej zieleni w oprawie plastycznej Diany Marszałek oraz przepiękne ponadczasowe, dostosowane do klimatu i nastoju przeżywania zdarzeń przez bohaterów kostiumy Martyny Kander. Emocje postaci zaznaczane są też odpowiednim operowaniem przez Macieja Igielskiego światłem.
 
Urody i tajemniczości przydają spektaklowi projekcje multimedialne autorstwa Jagody Chalcińskiej, kojarzące się z odmętami Styksu, przez które Orfeusz za zgodą Hadesa przedziera się do ukochanej.
(...)

Ogromnym atutem tego wieczoru było wspaniałe brzmienie orkiestry prowadzonej przez Przemysława Fiugajskiego. Jej bowiem śpiewacy i tancerze zawdzięczali wiele dobiegającej z orkiestronu pozytywnej energii.

E-teatr.pl, Anita Nowak, Mit ponadczasowy

Orfeuszu, Hades jest w tobie… 
 
Minął tydzień od premiery Orfeusza i Eurydyki Christopha Willibalda Glucka w Operze Nova w Bydgoszczy (16 XI 2024), a ja wciąż pozostaję pod ogromnym wrażeniem tego niezwykłego spektaklu. Pierwsze słowa, jakimi zdążyłam podzielić się z przyjaciółmi, odnosiły się do niezwykłej spójności tej realizacji, do podkreślenia wzajemnego dopełniania się warstwy muzycznej, choreograficznej i szeroko rozumianej wizualnej sfery dzieła. W realizacji Roberta Bondary (reżyseria i choreografia) nie odnalazłam jakiegokolwiek pęknięcia, nie było też zbędnego gestu, nadmiaru dekoracyjnego czy sprzeczności konwencji – był to bowiem spektakl TOTALNY, piękny i poruszający.
 
Historia trackiego śpiewaka i poety Orfeusza oraz jego ukochanej Eurydyki stanowiła jedynie pretekst do nadbudowania nad nią zupełnie innej narracji, do ukazania pogrążonego w patologicznej żałobie cierpiącego człowieka. Mity pozwalają bowiem na takie interpretacje – są opowieściami „wiecznymi”. Ongiś tłumaczyły otaczający świat, zawierały w sobie tajemnicę i elementy niewytłumaczalne, a operując określonym zasobem wyobrażeń pozwalały odczytywać się wciąż na nowo… Robert Bondara z historii o przezwyciężającej śmierć wielkiej miłości, szczególnie silnie inspirującej kompozytorów różnych epok, wydobył wątek ponadczasowy - trudnego doświadczenia emocjonalnego będącego konsekwencją śmierci bliskiej osoby. Kolejne etapy gojenia się „duchowej rany” stopniowo odsłaniane były przed widzami, by ostatecznie pozostawić ich jednak z szeregiem niedopowiedzeń i różnymi tropami interpretacyjnymi... Czy można bowiem jednoznacznie rozstrzygnąć, które z rozgrywających się na scenie sytuacji to projekcje psychiki bohatera, a co wydarzyło się naprawdę?
 
Zasiadamy na widowni. Na długo przed pojawieniem się dyrygenta obserwujemy – niczym w kontrowersyjnym reality show – dramat dwojga ludzi. Przebywają przy jednym stole, ale wydaje się, że każde żyje we własnym świecie. Ostatkiem sił próbują jeszcze walczyć o związek – kobieta z impetem uderza w stół, wchodzi na niego i kilkakrotnie zbliża się do krawędzi próbując skoczyć, ale z pomocą zawsze zdąża partner… Scena ta kontynuowana jest podczas wybrzmiewającej uwertury i wiemy już, jak bliscy współczesnym widzom są Orfeusz i Eurydyka, co znajduje swe ucieleśnienie w ich przepięknych, misternych kostiumach, łączących współczesność formy z draperiami właściwymi starożytnym chitonom (Martyna Kander). Z wszechogarniającą, szlachetną szarością strojów i scenografii (Diana Marszałek) kontrastuje biało-niebieska suknia Eurydyki. Pierwsze skojarzenie, nawiązujące zresztą do wymownego plakatu Diany Marszałek, to woda – szerokie ruchy tancerzy powodują, że fałdy sukni upodabniają się do fal. Ale niebieski to też kolor smutku, melancholii i depresji… czy to nie one ostatecznie popchną Eurydykę w otchłań wody? Ale nie będę zdradzała treści spektaklu – trzeba go po prostu zobaczyć.
 
Robert Bondara wykorzystał znany już zabieg, by emocje zawarte w tekście poetyckim dopowiadać bądź intensyfikować układami choreograficznymi z wykorzystaniem partii alter ego solistów. Postaci Orfeusza (Janusz Żak), Eurydyki (Magdalena Czerwińska) i Amora (Agnieszka Nurzyńska) multiplikowane są przez tancerzy; są nimi odpowiednio: Rafał Tandek, Marta Wróbel i Mariia Nechosa. Niekiedy jest ich znacznie więcej – odpowiednio do pogłębiającej się rozpaczy i niemożności zaakceptowania tragicznej prawdy. Wszystkie partie, wraz z biorącym udział w akcji chórem przygotowanym przez Kaję Potrzebską, zaśpiewane są pięknie (dodajmy - bez względu na pozycję, w jakiej reżyser nakazuje im śpiewać), z uwypukleniem oczekiwanej przez Glucka i postulowanej później w tekście reformy operowej - prostoty i szlachetności. Szczególnie dobrze brzmią efekty kolorystyczne wykorzystujące zjawiska topofoniczne i podzielony na grupy chór, którego śpiew dobiega z różnych miejsc sceny i orkiestronu. W pamięci pozostaje też partia orkiestry - wyważonej, dokładnej, zredukowanej po to, by zabrzmieć stylowo, odpowiednio do kanonów estetycznych przełomu baroku i klasycyzmu. Kierownik muzyczny spektaklu Przemysław Fiugajski dba o najdrobniejsze niuanse, rozciągając narrację fragmentów instrumentalnych do tego stopnia, że czas przestaje się liczyć, a słuchacze zatapiają się w przepięknych tematach muzycznych dzieła Glucka. Wzmiankowana wcześniej spójność to zasługa jego doświadczenia i wiedzy. Przemysław Fiugajski ma świadomość znaczenia tej wersji Orfeusza i Eurydyki oraz konsekwencji zmian, jakie w strukturę dzieła operowego wprowadził Gluck. Dzięki jego doświadczeniu, oglądając spektakl odnoszę wrażenie, że od tej opery (a przynajmniej tak dobrze zrealizowanej jej wersji) jest już bardzo blisko do XIX-wiecznej wersji dramatu muzycznego w jej odmianie włoskiej Giuseppe Verdiego i niemieckiej Ryszarda Wagnera.
 
W wykreowaniu dojrzałej, acz nieoczywistej wizji Roberta Bondary pomagają rozwiązania techniczne (w tym wielopoziomowa scena), a odkrywanie kolejnych etapów wędrówki, charakteryzowanie miejsc i napotykanych postaci oraz ilustrowanie stanów psychicznych bohaterów wzmagają multimedialne projekcje Jagody Chalcińskiej wraz z grą świateł reżyserowaną przez Macieja Igielskiego.Doskonałe wyważenie treści i formy, kontrast dobra i zła, jasności i ciemności wyrażonej także za pomocą muzyki powoduje, że przestajemy być wyłącznie obserwatorami i wkraczamy w świat przeżyć wewnętrznych bohaterów. Robert Bondara zastrzegał w wywiadzie, że nie chce na scenie oglądać śpiewaków czy tancerzy, że oczekuje takiego zaangażowania artystów, iż widz w kreowanych przez nich postaciach zacznie dostrzegać ludzi i ich uczucia. Uważam, że jego dążenie zostało w pełni zrealizowane, a repertuar bydgoskiej Opery Nova poszerzył się o znaczący tytuł.
 
Barbara Mielcarek-Krzyżanowska

Proponujemy również

{title}
10-01-2025

Roztańczone JUVENALIA 3

Na scenie Opery Nova ponownie gościć będzie grupa Polskiego Baletu Narodowego Junior, która 9 lutego wystąpi z nowym programem „Juvenalia 3”. Juniorzy zarażą Państwa swoją energią, wrażliwością i radością tańca! Zapraszamy na baletowy wieczór pełen piękna.

{title}
09-01-2025

Wznieśmy toast za miłość!

Ona - piękna i kapryśna, on - zakochany w niej prosty chłopak z prowincji. Wydawać by się mogło, że ta historia szczęśliwego finału mieć nie może, zwłaszcza gdy w miłosne konkury staje też wojskowy. Wędrowny szarlatan twierdzi jednak, że ma eliksir, który wszystko odmieni, zatem... Śpiewając Una furtiva lagrima, wznieśmy toast „Napojem miłosnym” Gaetano Donizettiego! Na operowy przebój pełen humoru i wzruszeń zapraszamy Państwa 24, 25 i 26 stycznia. Bilety w sprzedaży online oraz w kasie Opery N...

{title}
31-12-2024

Opera Nova bliżej widza!

Szanowni Państwo,zapraszamy do obejrzenia filmowego cyklu „Opera Nova w Bydgoszczy - bliżej widza!”, który zrealizowaliśmy dzięki grantowi przyznanemu z Krajowego Planu Odbudowy (KPO). 

{title}
19-12-2024

Nowe gadżety w Butiku Operowym

W Butiku Operowym pojawiły się nowe gadżety, które są już w sprzedaży. Dostępne są także plakaty sygnowane przez znakomitych twórców, które mogą stanowić oryginalny wystrój wnętrz w niezwykle atrakcyjnej cenie.